Bill Frisell Trio po raz pierwszy w Polsce z projektem The Mesmerists!

Dziennikarz porównał go kiedyś do Clarka Kenta: wysoki, łagodny, z zainteresowaniem spoglądający na rozmówcę przez szkła swych okularów. Skromny. Waży słowa. Z wielkim dystansem patrzy na swoją muzyczną drogę. Widzi w niej raczej serię szczęśliwych zbiegów okoliczności: spotkań z prawdziwymi mistrzami. Jego zasługą jest jedynie to, że udało mu się tego do końca nie zepsuć. Tymczasem, gdy zaczyna grać, powstają dźwięki i obrazy: muzyka, którą potrafi stworzyć tylko Bill Frisell. Podczas 19. edycji Millennium Docs Against Gravity jego trio stworzy wyjątkową oprawę muzyczną pod przesycone sennymi wizjami głównego bohatera dzieło „The Mesmerists” mistrza filmowych eksperymentów Billa Morrisona, którego pierwsza tak obszerna retrospektywa odbędzie się w trakcie nadchodzącej edycji festiwalu. To filmowo-muzyczne wydarzenie odbędzie się w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie już w sobotę 14 maja o godzinie 20:00.

Bilety w cenie 100 zł są już dostępne w sprzedaży na stronie goingapp.pl, empikbilety.pl i stacjonarnie w salonach sieci Empik oraz online i stacjonarnie w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie.

Goingapp.pl: https://goingapp.pl/wydarzenie/koncert-bill-frisell-trio-z-projektem-the-mesmerists/maj-2022

Empikbilety.pl: https://empikbilety.pl/wydarzenie/koncert-bill-frisell-trio-z-projektem-the-mesmerists/maj-2022

30 lat temu Frisell usłyszał najpiękniejszą muzykę świata. Przyszła do niego we śnie. Przechadzał się w nim po tajemniczym pałacu. Przemierzając kolejne piętra i komnaty, trafił do biblioteki – z mahoniowymi półkami i regałami pod sam sufit. Między nimi, przy niewielkim stoliku, dostrzegł trzy postacie w ciemnobrązowych habitach. – Pokażemy ci rzeczy takimi, jakimi są naprawdę – obiecywali. Pierwszy otworzył przed nim drewnianą szkatułkę. Były w niej kostki: prawdziwie-czerwona, prawdziwie-niebieska, prawdziwie-zielona. Kolory były tak intensywne, że ich blask oślepiał Frisella. – Słyszeliśmy, że jesteś muzykiem – powiedział drugi – Czy chciałbyś usłyszeć muzykę taką, jaka jest naprawdę? Wtedy bibliotekę wypełnił dźwięk czysty i fizyczny – Była tak namacalna, jakby strzała przebiła się przez moją głowę. To był każdy utwór muzyczny, każdy dźwięk, który usłyszałem, a może wymyśliłem: wszystkie połączone się w najbardziej harmonijną, piękną, doskonałą muzykę. I wtedy się obudziłem – wspomina Bill. I choć tej prawdziwej muzyki nie da się dobrze opisać, ani tym bardziej odtworzyć, to słuchając muzyki Frisell można sobie ten sen bardzo dobrze ziścić.

Mistrz filmowego jazzu

Młody Bill Frisell chciał grać jazz. Chciał być jak wielki Jim Hall. Z Denver, w którym się wychował, pojechał więc do Nowego Jorku. Tam słuchał na żywo Theloniousa Monka, Sonny’ego Rollinsa. Chodził na lekcje gitary, ale wiedział, że o własnych siłach na jazzowej scenie długo nie ustoi. Wrócił do domu, ćwiczył, pracował w sklepie muzycznym a na rok wyjechał do Belgii. Tam dość niespodziewanie znalazł się w orbicie wydawnictwa ECM, poproszony o nagłe zastępstwo w sesji nagraniowej u boku niemieckiego kontrabasisty Eberharda Webera. Po udanym debicie przyszły zaproszenia od perkusisty Paula Motiana, a wkrótce potem szef wydawnictwa, Manfred Eicher, zaproponował mu nagranie własnej płyty „In Line” (1983). Z takim portfolio mógł ponownie spróbować szczęścia w Nowym Jorku. Tam trafił pod skrzydła Johna Zorna, z którym stworzyli kultowe dziś płyty „The Big Gundown” (1986), „Cobra” (1987) czy zespół Naked City (1989-93). W tym czasie jego gitarę zarejestrowano na blisko 50 albumach. 

Jednak pod koniec lat osiemdziesiątych Frisell postanowił wziąć głęboki oddech. Z Nowego Jorku przeniósł się do Seattle – na północno-zachodni kres USA. Tak on, jak i jego muzyka zyskały przestrzeń i oddech. Jego pierwsza płyta z tego okresu – „Have a Little Faith” (1992) to wielkoformatowy portret muzyki amerykańskiej: od kompozytorów tzw. muzyki poważnej – Aarona Copelanda i Charlesa Ivesa – przez Boba Dylana i Muddy’ego Watersa i Sonny’ego Rollinsa po Madonnę.

Muzyka Frisella jest wyjątkowo plastyczna, wizualna. Choć brzmienie jego gitary jest bardzo charakterystyczne, w wyobraźni słuchaczy potrafi odmalować zarówno film z Busterem Keatonem („Music for the Films of Buster Keaton” 1995), komentarz do abstrakcji Gerharda Richtera („Richter 858” 2005) jak i amerykański pejzaż: od „Nashville” (1997), po kalifornijski „Big Sur” (2013). W naturalny sposób po jego nagrania zaczęli więc sięgać twórcy kina. 

Kiedy jazz spotyka found footage

Pierwsze spotkanie z Frisella z Billem Morrisonem miało miejsce w klubie Village Vanguard. Gitarzysta występował na scenie – przyszły reżyser pracował w kuchni, jako pomywacz. Być może właśnie wtedy przyszły Morrison usłyszał utwór „The Way Home” (nagrany na płycie „Is That You”). 14 lat później umieścił go w swym krótkometrażowym obrazie „The Film of Her”. Podczas New York Guitar Festival Frisell został poproszony o przygotowanie nowej muzyki do serii krótkich filmów ery kina niemego. Jego trio zagrało także kilka utworów pod obraz filmu „The Mesmerist”. Halucynacje i senne wizje głównego bohatera, połączone z wizualnymi zabiegami Morrisona świetnie uzupełniały się z kompozycjami gitarzysty „Again” i „Tell Your Ma, Tell Your Pa”. Billowie postanowili więc połączyć siły na dobre. 

W maju 2011 roku Morrison zabrał Frisella i jego kwartet (z trębaczem Ronem Milesem, gitarzystą Tonym Sherrem i perkusistą Kennym Wollesenem) w podróż w dolinę Mississippi by razem, na własne oczy, zobaczyć miejsca, które dotknęła Wielka Powódź z 1927 roku. Frisell komponował, a wieczorami, w okolicznych klubach muzycy testowali nowy materiał z publicznością.
- Gdy tylko zacząłem pisać muzykę, poziom rzeki zaczął znów zaczął się podnosić, a w niektórych miejscach woda wystąpiła z brzegów tak, jak w 1927 roku – wspomina Frisell - Było to bardzo niepokojące i, siłą rzeczy, te emocje przeniosły się na muzykę, szczególnie, gdy graliśmy ją na żywo. Kompozycje do „The Great Flood” nie zamknęły się jednak wraz z ostatnim zgraniem gotowego filmu. Frisell gra ją do dziś. Jak mówi: - Naturą rzeki jest rozlewać się i wysychać czy zmieniać swój bieg. Chciałem aby moja muzyka także była żywa i zmieniała się z biegiem czasu. 

Także wspólna podróż dwóch Billów na swój dalszy ciąg. W roku 2018, na zamówienie Muzeum Przemysłu w Manchesterze stworzyli wspólną pracę „Electricity”, w której Morrison wykorzystał brytyjskie filmy instruktażowe, edukacyjne i reklamowe na temat elektryczności. Frisell skomponował do tej instalacji muzykę na swój „kwartet smyczkowy” z Jenny Scheinman (skrzypce), Eyvindem Kangiem (altówka) i Hankiem Robertsem (wiolonczela). 

Obaj także związani są z The Tank Center for Sonic Arts – wyjątkowym centrum sztuki dźwięku, którego bazą jest wzniesiony w 1940 roku, stalowy, wysoki na prawie 20 metrów, dawny zbiornik retencyjny. Ich pierwszym wspólnym projektem dla The Tank była multimedialna opowieść o tym miejscu, w którym w wyjątkowy sposób rezonuje nie tylko dźwięk, ale i historię amerykańskiego zachodu.

Bill Frisell często wspomina, że za każdym razem gdy bierze do rąk gitarę – a gra na niej już sześć dekad – czuje, jakby trzymał ją po raz pierwszy, bo każda melodia, każdy dźwięk zawiera pytanie: co teraz? Co dalej? Widzowie 19. Millennium Docs Against Gravity będą mogli przekonać się na własnej skórze, czym zaowocuje spotkanie giganta jazzu z gigantem kina podczas specjalnego muzyczno-filmowego wydarzenia w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie już w sobotę 14 maja o godzinie 20:00.

Festiwal Millennium Docs Against Gravity odbędzie się w dniach 12-22 maja w ośmiu miastach – Warszawie, Wrocławiu, Gdyni, Poznaniu, Katowicach, Lublinie, Bydgoszczy oraz po raz pierwszy w Łodzi! Od 24 maja do 5 czerwca odbędzie się część online na stronie mdag.pl. Mecenasem tytularnym festiwalu jest Bank Millennium (www.bankmillennium.pl).